Robert Kubica - o co tu chodzi?

Źródło: Wikipedia

Powrót Roberta Kubicy na tor wyścigowy to temat gorący i mocno komentowany przez polskie media sportowe i plotkarskie.

A więc wrócił!

Jak na razie tylko jednorazowo, co potwierdzają władze Renault, ale jednak mogliśmy oglądać Polaka znowu w wyścigowym bolidzie. Ścigał się w przedostatniej rundzie serii Renault Sport Trophy na torze Spa - Francorchamps.

No i faktycznie odniósł tam sukcesy, bo bez doświadczenia, w zasadzie z ulicy, zajął trzecie i czwarte miejsca w weekendowych zmaganiach. I mnie to osobiście cieszy, ale drażni co najmniej tak samo. Bo Robert Kubica to kierowca wielkiego talentu, być może nawet talentu na miarę kierowcy wszechczasów, tak jak Lauda, Senna, Schummacher. W 2011 roku zdecydował jednak, że ważniejsze jest pojechanie w rajdzie Ronde di Andora (czytaj: dookoła podwórka). I omal tam nie zginął.

Gdyby był zwykłym śmiertelnikiem, pewnie dziś nie miałby ręki. A tak został kierowcą wyścigowym prawie bez ręki. Mimo tego odnosił sukcesy w innych seriach rajdowych - w 2013 został mistrzem świata WRC2. Ale to brzmi nieco gorzej, niż Mistrz Świata F1, prawda?

Dla mnie zawsze będzie istniała różnica pomiędzy drogą Raikonnena i drogą Kubicy. Ten pierwszy najpierw udowodnił, co jest wart na torze, a potem zaczął realizować pasje. Ten drugi - w trakcie udowadniania swojej wartości, stracił przez pasję wszystko.

Robert Kubica powiedział niedawno w wywiadzie, że rozważa w przyszłym sezonie starty w dwóch seriach wyścigowych. Zakładam, ze wśród tych propozycji jednak nie ma F1, bo pewnie by się nie zastanawiał. Osobiście chciałbym zobaczyć go w Le Mans. W prototypach.

Naprawdę liczę na takie emocje i szczerze kibicuję! I obiecuję siedzieć 24 godziny przed TV.

 

 

Dodaj komentarz

Treść tego pola jest prywatna i nie będzie udostępniana publicznie.