Polska - Kazachstan, czyli ledwo ledwo, czyli jak zwykle...

Źródło:

Co to za zmora!

Wymęczony remis w meczu Reprezentacji Polski z Kazachstanem niektórzy opisują jako "dawno niewidziany obrazek", ale faktycznie jest to chyba powrót do normalnej "formy" naszych piłkarzy, po sztucznie nadmuchanej euforii podczas Euro 2016.

Komentatorzy po meczu nie zostawiają suchej nitki na grających niemrawo, bez polotu, bez pomysłu piłkarzach.

Powtórzył się schemat z Euro, szczególnie w przypadku Milika, który nieporadnie próbował trafić gdzieś w okolice bramki, napędzając strachu bardziej kibicom na trybunach niż bramkarzowi Kazachów.

Bezbarwny, niewidoczny Krychowiak, Błaszczykowski, który chyba miał popsuty zegarek, bo skończył mecz po 30 minutach pierwszej połowy. Lewandowski, najlepszy w zespole, który wywalczył karnego, rozbił komuś tam nos, dostał kartkę (żółtą to chyba tylko dlatego, że nazwisko), ale walczył... Można by tak długo, bo praktycznie wszyscy biało - czerwoni nie zasłużyli na noty powyżej słabej trójki.

Zepsuli nadzieje, zepsuli widowisko, bo nawet ta sztuczna murawa wyglądała lepiej niż oni...

Pewnie koniec końców wyjdą z tej grupy na pierwszym miejscu, może nawet wygrają jakiś mecz w sposób godny ćwierćfinalistów Euro. Pewnie może ich wreszcie zobaczymy na Mistrzostwach Świata, ale fajnie by było, gdyby trzymali poziom mistrzowski, bo jak na razie, to zagrali na poziomie środka tabeli 2 Ligi.

 

 

Dodaj komentarz

Treść tego pola jest prywatna i nie będzie udostępniana publicznie.