Czy sportowcy potrafią czytać?

Źródło: internet, domena publiczna

Wiele emocji pozasportowych dostarcza toczący się aktualnie w Oslo proces biegaczki Therese Johaug.

Szwedka została w październiku 2016 roku oskarżona o stosowane dopingu - w jej organiźmie wykryto środek o nazwie clostebol, który jest twardym sterydem anabolicznym. Substancje takie są oczywiście zakazane w świecie sportu, a ich przyjmowanie traktowane jest jako przestępstwo. Tłumaczenia Johaug, jej sławana zalana łzami konferencja prasowa, wskazywały na winę lekarza sportowego, który podał jej krem o nazwie "Trofodermin", stosowany na oparzenia słoneczne warg. To oczywiście częsta przypadłość wśród zimowych sportowców i nic w tym dziwnego.

Johaug utrzymuje, że zastosowała krem z polecenia swojego lekarza, który nie doczytał, biedak, że specyfik zawiera niedozwolone substancje. Takie tłumaczenia sa oczywiście wyszydzane przez część mediów i wielu sportowców, bo - po pierwsze - od tego jest lekarz, aby wiedzieć co podaje swoim pacjentom, a po drugie - opakowanie tej maści składa się głównie z ostrzeżenia, że zawiera składniki uznane za DOPING. Dużymi literami i na czerwono, jak można zobaczyć na zdjęciu w nagłówku tego artykułu.

Cała zabawa Johaug i jej prawników polega obecnie na tym, aby czas dyskwalifikacji był krótszy niż 16 miesięcy - lobbują więc za wyrokiem 14-miesięcznym, ponieważ w przypadku dyskwalifikacji dłuższej Johaug nie mogłaby wziąć udziału w zimowiej Olimpiadzie w roku 2018. A to z kolei będzie pewnie oznaczało koniec jej kariery. Czy to zła opcja? Pewnie nie, dla każdego kto wierzy, że sport powinien być czysty i oczywisty.

Naiwne tłumaczenia, że Johaug wzięła to, co przepisał jej słąbo oczytany doktor to ewidentny wykręt i kłamstwo. Cały sportowy świat przekonany jest, że Johaug brała steryd świadomie i w celu osiągnięcia sportowych korzyści. Zapewne tak samo, jak większość chorych sportowców - astmatyków.

Wiele wskazuje jednak na to, że linia obrony przyjęta przez prawników Johaug może doprowadzić nie tylko do skrócenia kary, ale także do całkowitego uniewinnienia oszustki. Spora część mediów w Norwegii na przykład jest zaskoczona tak jednolitą i spójną obroną Johaug.

Czy to dobrze dla sportu, że tacy ludzie uchodzą cało z tego rodzaju opresji? Czy to wogóle jest tak, że istnieje jeszcze na poziomie mistrzowskim czysty sport? A może to jest tak, że biorą wszyscy, a tylko niektórzy pechowo wpadają?

Każdy, kto uprawiał sport wie, jak ciężko jest dojść do poziomu mistrzowskiego. Ile kosztuje to pracy, krwi, potu łez i wyrzeczeń. Dla większości  jest to nieosiągalne. Nawet sport na poziomie zaawansowanego amatorstwa to skakanie w przepaść. Ludzie tacy jak Johaug to zakała. Powinni być eliminowani bez litości.

Trzymamy kciuki za otwarte oczy szwedzkiego wymiaru sprawiedliwości.

 

Dodaj komentarz

Treść tego pola jest prywatna i nie będzie udostępniana publicznie.