Sensacyjny obrót spraw w świecie WRC! Volkswagen rezygnuje!

Źródło: kadr YouTube

W mediach gruchnęła niedawno wieść, że ze świata rajdów w serii WRC ma zamiar wycofać się zepół Volkswagena.

Plotki takie chodziły od jakiegoś czasu, ale informatorzy donoszą, że wczoraj rada nadzorcza koncernu podjęła ostateczną decyzję o wycofaniu samochodów Vokswagena z WRC. Decyzja to sensacyjna, bo przecież ten zespół nie był outsajderem, ale raczej motorem napędowym prestiżowej serii. Czterokrotny zdobywca tytułu mistrzów świata konstruktorów zapowiada, że listopadowy Rajd Australii ma być ostatnim występem zespołu.

Ciekawe to jest podwójnie, bo przecież wiodącym kierowcą Vokswagena jest Sebastian Ogier, a chyba nikomu nie trzeba mówić, że uwolnienie tego kierowcy kompletnie zmienić może układ sił w rajdowych stajniach. Przecież po przerwie wraca do ścigania Citroen i - co chyba ważniejsze - po dwóch blisko dekadach Toyota, która... szuka ciągle kierowcy. A jednym z kandydatów miał być - jeśli wierzyć plotkom - Robert Kubica. I karuzela się zaczyna kręcić coraz ciekawiej.

Kłopoty Volkswagena mają szerszy wymiar, jak się wydaje. Wiążą się z niedawnymi skandalami związanymi z manipulacjami danych o emisji spalin. To na pewno pociągnie za sobą konieczność wypłacenia ogromnych reparacji i stoi za sensacyjną decyzją. Przecież koncern pompował w sport motorowy dziesiątki milionów euro.

Dodać trzeba, że również koncern Audi, zależny od Volkswagena, zdecydował porzucić superprestiżowe serie długodystansowe, których głównym wyścigiem jest słynny Le Mans. A przecież Audi też święciło tam wiele sukcesów i było zespołem wiodącym, motorem zmian i technologicznych innowacji.

Całe to zamieszanie wygląda więc na rozpaczliwe poszukiwanie przez koncerny środków finansowych na zaspokojenie potencjalnych roszczeń, głównie z rynku amerykańskiego. Wiadomo przecież, że nasi sojusznicy zza oceanu mają wielce rozbudowany system dojenia wszystkiego co się da za pomocą swoich walecznych kancelarii prawnych. Poszukiwanie gotówki powoduje więc zamykanie projektów nie będących "core biznesem" producentów. A to uderza w sport, rzecz jasna. I w kibiców, w widowisko. I w Kubicę??

Miejmy nadzieję, że Toyota i Citroen zastąpią godnie odchodzącego mistrza. I że nic nie nakręciły ze spalaniem lub z danymi o hałasie zamykanych drzwi, czy coś...

 

Dodaj komentarz

Treść tego pola jest prywatna i nie będzie udostępniana publicznie.